Podszedł cicho, w momencie, kiedy zbliżałam się do samochodu z wózkiem wypełnionym zakupami.
Szczupły, poważny. Uprzejmy.
– Czy mogę zaproponować odprowadzenie za panią wózka?
Przez chwilę mu się przyglądam, zastanawiając się, czy coś w tym człowieku mnie niepokoi. Ale nie.
Na razie wszystko gra.
– Oczywiście – odpowiadam z uśmiechem.
Spokojnie przystępuję do przekładania siatek z wózka do bagażnika samochodu.
– Może mógłbym też pomóc przy wyładowaniu zakupów?
– Dziękuję, myślę że dam sobie radę – i znów uśmiech, żeby nie poczuł się urażony. Spoglądam na niego.
Cały czas patrzy mi prosto w oczy, ale widzę, że nie czuje się dobrze w tej sytuacji. Waham się…
– A może ja mogę Panu w jakiś sposób pomóc? – pytam.
Odwraca wzrok. Milczy chwilę, po czym mówi cicho: – No… muszę jeszcze kupić jajka, ziemniaki, majonez i chleb.
– Aha. Przydałoby się po prostu zrobić zakupy. – mówię, zamykając pilotem samochód.
– Nie chciałbym się Pani naprzykrzać – mówi on po chwili.
– Nie naprzykrza się pan. To co? Idziemy na zakupy?
Spogląda na mnie jakby nie do końca wierzył, że ta rozmowa w ogóle ma miejsce.
– Tak, przejdźmy się. – odpowiada spokojnie.
No, no – twardy zawodnik, myślę, po czym ruszam z wózkiem w stronę wejścia
do marketu. On idzie cicho pół kroku za mną.

spojrzenia-tych-lepszych

Zastanawiam się, czy to przypadek, że drugi raz w ciągu tygodnia robię zakupy zupełnie obcemu facetowi.
Ten w zeszłym tygodniu nie robił takiego dobrego wrażenia. Brudny, zaniedbany. Głodny. Poprosił o kupienie bułki. Kupiliśmy 5. Do tego kiełbasę, pomidory, sok jabłkowy i pierniczki. Pamiętam, że jak zaproponowałam mu „coś słodkiego na deser” odpowiedział trzęsącym się głosem: a co mógłbym dostać słodkiego na deser? Sam wybrał. Pierniczki w apetycznej, mlecznej czekoladzie: wziął je z półki tak delikatnie, z takim namaszczeniem, jak dziecko po otrzymaniu loda na którego czekało caaaały dłuuugi tydzień. Tylko, że w tym przypadku to trwało pewnie nieco dłużej. Pierwszą bułkę pochłonął jeszcze zanim dotarliśmy do kasy. Naprawdę był głodny.

Ten zawodnik to zupełnie inna kategoria. Sporo młodszy, schludny. Spokojnie mógłby zrobić te zakupy sam, nie zbierając po drodze surowych spojrzeń innych – tych „lepszych” – klientów marketu. Mógłby – tylko, że nie ma czym zapłacić. Ja mam. Przeszliśmy sprawnie po hali zakupowej, zbierając kolejno wymienione przez niego produkty, zaliczając po drodze krótką dyskusję w rejonie jajek:
– Taką najmniejszą paczkę… tą najmniejszą poproszę.
– Wezmę tę większą – to tylko 4 jajka więcej. Chyba się nie zmarnują? – pytam, wkładając opakowanie do koszyka.
– Nie. Nie zmarnują się, ale… Wie Pani jak mi jest głupio? Naprawdę nie chciałbym robić kłopotu.
– Naprawdę nie ma o czym mówić. – odpowiadam, po czym zastanawiam się, czy to na pewno dobra odpowiedź. Grzecznościowa. Dosyć popularna. Ale w obecnej sytuacji jakoś nie pasuje. Trudno. Nie mam innej.

Idziemy do kasy, płacę i wręczam zakupy mężczyźnie, który cały czas jest mocno zestresowany i nie do końca umie sobie z tym poradzić.
– Bardzo Pani dziękuję. Naprawdę, rzadko się dziś spotyka takie osoby, jak Pani.
Uśmiecham się, kręcąc głową. Chcę w ten sposób powiedzieć, że to na pewno nieprawda. Zresztą coś takiego nie jest niczym niezwykłym. Na jego zakupy nie wydałam nawet 15 złotych. Zamiast tego wyciągam portfel i wyjmuję 20 zł.
– Przyda się Panu. Pewnie jeszcze będzie Pan potrzebował przed świętami coś dokupić.
– Bardzo Pani dziękuję. – z wahaniem bierze czerwony banknot i znów grzecznie, pół kroku za mną, wychodzi z marketu.
– Jeszcze raz Pani dziękuję. Wesołych świąt!
– Też bym chciała Panu życzyć Wesołych Świąt… – spoglądam na niego poważnie. Uśmiecha się.
– Aha! Mam jeszcze do Pana małą prośbę.
– Tak?
– Czy mógłby Pan za mnie odstawić wózek? Trochę się spieszę…
– Oczywiście, bardzo proszę. – odpowiada szarmancko mój nowy znajomy.
Żałuję, że do swojego wózka przed zakupami włożyłam tylko złotówkę…

***

Felieton ukazał się 5 czerwca 2014 roku w serwisie WysokieObcasy.pl: Spojrzenia „tych lepszych”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *